Siedzę pod drzewem i marzę. O tym by wreszcie się wybrać na Konie... Ale dzisiaj nie o tym. Dzisiaj opowiem o moim świecie widzianym z ziemi a nie jak zwykle z grzbietu konia. Od początku. Pod drzewem siedzę bo jestem na wf'ie. I zastanawiam się jak napisałam poprawę z chemii. Poprawiała kwasy. Mam jeszcze poprawiała wodorotlenki i sole. Ale mniejsza z tym. Wczoraj miałam zdawać z chóru, za fajnie nie poszło będę zdawać komisyjne. Muszę poprosić Ole żeby mnie poczuła. Szczerze mówiąc nie za bardzo uśmiecha mi się uczyć kościelnych pieśni i potem śpiewać je w kościele, ale no cóż, skoro taka jest podstawa programowa... Miałam przepisać na polski regulamin szkoły... Nie za bardzo mi się to uśmiecha... Nie przepiszę. Nie ma szans. Na koniec coś ciut milszego kupiłam sobie nowe buty. The end.
środa, 23 maja 2012
wtorek, 15 maja 2012
Wytrwałość.
Dziś opowiem wam o wytrwałości.
A więc od początku...
Pojechałam na Ranczo Pasję. Spotkałam tam właścicielkę stadniny, sympatyczna panią M. Po krótkiej rozmowie okazało się, że niestety klacz która jako jedyna była usposobiona do przewożenia początkujących jeźdźców dostała skrętu kiszek i zmarła. Zkolei reszta koni raczej nadaje się jedynie dla jeźdźców jeżdżących już co najmniej zaawansowanych. Żal mi było konika ogromnie. Ale no cóż bardziej mi żal było siebie. Ok, pogodziłam się z zaistniałą sytuacją. Pojechałam w świat do następnej stadniny. Nazwy akurat nie pamiętam ale po krótkiej rozmowie z bardzo sympatyczną właścicielką okazało się, że tutaj też nie ma dla mnie miejsca. Pani trenuje tylko i wyłącznie jeźdźców zaawansowanych do zawodów. A w stajni tylko Konie prywatne. Teraz się lekko podłamałam. Odrobinie mnie pani pocieszyła mówiąc, że mnie zaprasza w przyszłości. :-) poleciła mi jeszcze jedną studnię, Studnię Progres. Trzymajcie za mnie kciuki może akurat tam znajdę szczęście. ;-) Trzeba być wytrwałym.